Michał Wieciech

Jaka przyszłość czeka żubra w Polsce?

Lidia Sternik-Stempkowska|23.01.2020

BAJKA O CZEREŚNI

Nad szumiącym potokiem, w pięknej dolinie mieli gospodarstwo Państwo X.  On wspaniały rolnik i ogrodnik, specjalista w swojej dziedzinie uprawiał  ziemię i pielęgnował sad, a Ona dbała o gospodarstwo domowe i rodzinę.  Życie płynęło spokojnie, co roku ziemia dawała plony, z sadu zbierano  dorodne owoce, z których Ona robiła dżemy, kompoty i konfitury. W  dolinie mieszkało wiele spokojnych rodzin oraz jeden niespokojny duch,  Chochlik, którego praca na roli czy w gospodarstwie nużyła, zatem szukał sposobu, aby najeść się za darmo. Buzia mu się nie zamykała, ale ludzie  byli życzliwi i nie rugali go za głupie gadanie tylko karmili, może po to, aby przez chwilę nie słuchać jego wywodów. Aż pewnego roku w sadzie naszych bohaterów jedna czereśnia zaczęła chorować, uschła jedna gałąź,  potem kolejna i Pan X stwierdził, że musi te gałęzie obciąć. Na to jego żona zapłakała – taka piękna czereśnia, czemu wycinać duże gałęzie, może  jest jakieś lekarstwo, może można maścią posmarować, może podlać  roztworem witamin? Pan X cierpliwie tłumaczył, że jedyną skuteczną metodą jest obcięcie gałęzi, aby kolejne nie uległy zakażeniu. Rozpacz  żony podchwycił Chochlik i zaczął w dolinie wszystkim opowiadać, że Pan  X się myli, że nie zna się na ogrodnictwie, że na świecie wymyślono inne sposoby. Po pewnym czasie wątpliwości Pani X i innych narastały, bo  przecież w telewizji znane postacie twierdziły, że można inaczej, choć  nie mówili jak. Ludzie zaczęli krytykować podejście Pana X, a Chochlik  miał coraz więcej darmowych posiłków. Pan X cierpliwie tłumaczył, że  obcięcie gałęzi jest jedynym sposobem uratowania tego drzewa oraz tych  co rosną obok, że stosuje się tę metodę, że jest ona zgodna z prawem, że  jemu bardzo zależy na zdrowym sadzie i pięknych owocach, ale jego wywody  trafiały w próżnię. Cóż miał robić, jako fachowiec znający się na rzeczy wziął drabinę i poszedł do sadu, ale tam cała grupa ludzi przywiązała  się do czereśni i nie mógł nic zrobić. Chochlik nawet namawiał, aby Panu  X wybić pomysł z głowy, ale na szczęście do rękoczynów nie doszło. Pan X do sadu już nie wrócił, tylko westchnął smutno i zabrał się do innej pracy. Po dwóch latach nie tylko ta czereśnia, ale również kilka drzew wokół uschło, z sadu już nie zbierano plonów, a sąsiedzi zaczęli się  obawiać, że choroba drzew Państwa X może przenieść się do ich sadów. Poszli dużą grupą i spalili sad Państwa X. A Chochlik najedzony do syta mąci w innym miejscu.

PS. Czyż postacie z tej bajki nie są znane? Czemu nie słucha się fachowców tylko chochlików? Czy zawsze musimy być mądrzy po szkodzie?

PRAWDA – NIE BAJKA – O ŻUBRACH

Fundacja Greenpeace – Polska (GP) od kilku lat aktywnie przeciwstawia sięskutecznym i sprawdzonym zasadom ochrony żubra. Nie jest dla GP ważne, że populacja żubra rośnie co roku, tworzone są nowe stada i zagrody hodowlane, że o zdrowie tego gatunku troszczy się rzesza wyspecjalizowanych lekarzy weterynarii. To wszystko nie ma dla GP znaczenia i liczy się jedynie to, że jednym z elementów jest prowadzenie selekcji i stosowanie zasad hodowli i fakt, że żubrami opiekują się Lasy Państwowe – instytucja w pojęciu „ekologicznego” GP nie dbająca o przyrodę. Nie wiadomo czemu protestowanie GP zawsze nasila sięi intensyfikuje na początku roku, w czasie kiedy obywatele zastanawiają się co wesprzeć 1% podatku. Organizacja śedzi każdy ruch związany z żubrami, łącznie z nagrywaniem przy pomocy drona, czy aby ktoś nie robi biednym zwierzętom krzywdy. Cel wzniosły, ochrona żubra i pilnowanie, aby leśnicy, zootechnicy i weterynarze nic nie robili. W efekcie tego można być wynagrodzonym przez społeczeństwo tymże procentem podatku.

Ale rzeczywistość jest inna. Lasy Państwowe bardzo mocno zaangażowały sięw ochronę żubra i tylko dzięki temu populacja ma się dobrze (jeszcze !!) i cały czas rośnie, tworzone są nowe stada. A przecież według prawa, to nie Lasy Państwowe mają być odpowiedzialne za gatunki chronione, to nie one są zobowiązane do finansowania ochrony gatunkowej czy do tworzenia nowych populacji. Finansowanie ochrony gatunkowej to zobowiązanie Budżetu Państwa oraz ministra środowiska, generalnej oraz regionalnych dyrekcji ochrony środowiska. A tu casus wyjątkowy – Lasy Państwowe robią całą pracę a w zamian są tylko krytykowane. Jak długo ten sprawdzony model ochrony żubra przetrwa i jak długo Lasy Państwowe wytrzymają bezpodstawne sekowanie? Nie wiem, ale wydaje mi się, że już niedługo pod naporem kształtowanej przez GP (i inne organizacje) tzw. „opinii społecznej” Lasy Państwowe i cała rzesza zaangażowanych ludzi zajmie się czymś innym. Co wtedy? No cóż, może żubry w całości zostaną oddane pod opiekę organizacjom typu GP, co będzie początkiem końca prosperity tego gatunku.

Żubr – gatunek reintrodukowany po wielu pokoleniach hodowli w zagrodach, o bardzo małej zmienności genetycznej, nieodporny na pasożyty i choroby! – ale GP neguje podejście zootechniczne nie podając żadnych argumentów. GP twierdzi, że żubry sobie same poradzą i nie powinno się stosować czynnej ochrony (?).

Żubry w zagrodach – tu podejęcie hodowlane nie powinno nikogo dziwić. Każda zagroda ma swoje określone możliwości i w każdej są zwierzęta nadliczbowe, czyli takie, które trzeba z zagrody zabrać, np. byki, które atakują inne żubry, czy jałówki, które wchodzą w okres reprodukcji i nie powinny być kojarzone z ojcem lub bratem. Takie nadliczbowe zwierzęta przewozi się do innych zagród i znowu tu Lasy Państwowe finansują transporty i wspierają poszukiwanie nowych miejsc. A gdzie jest GP?, gdzie jest pani M. Górska z GP, która podobno doskonale wie, co robić ze zwierzętami, które ze względu na dobrostan, genetykę czy możliwości danej zagrody nie mogą w niej pozostać. Gdzie jest wybudowana przez GP zagroda do przetrzymywania takich żubrów? A może pora aby GP się tym zajął – bo krytykować łatwo, ale zaproponować i zrealizowaćinne rozwiązanie jak widać trudno, bo do tej pory GP nic nie zrobił w tej sprawie.

Argumentów wysuwanych jest wiele, jak choćby ile powinno być żubrów w danym miejscu. Ekolodzy (ci prawdziwi) specjaliści w temacie dużych roślinożerców twierdzą, że w wolnych populacjach powinno się przeznaczyć około 2 kmna każdego żubra. Takie zagęszczenie będzie dobre dla żubrów, dla środowiska i dla innych gatunków. Dokarmianie żubrów zimą ma za zadanie przytrzymać je w lesie, aby nie wychodziły na tereny rolnicze, nie robiły szkód w uprawach a przede wszystkim nie zatruwały się pestycydami stosowanymi do ochrony roślin. Ale GP korzysta z opinii eksperta, który za przykład daje zagrodę na wydmach w Holandii, gdzie żubry nie są dokarmiane. Ale nie wyjaśnia, że są one ogrodzone i muszą pozostać na tym terenie i nie dodaje, że Holendrzy odławiają lub eliminują nadliczbowe zwierzęta, aby nie narazić stada na głód i choroby. Żubry nie mają tam żołędzi, które lubią czy koszonych łąk, ale traw i krzewów pod dostatkiem, a wiadomo że jak się nie ma tego co się lubi to się lubi to co się ma.

Nasze Stowarzyszenie też jest organizacją pozarządową i od kilkunastu lat aktywnie chronimy żubry nie tylko w Polsce. Gdy Stowarzyszenie było tworzone w Polsce było 900 żubrów, czyli ponad dwa razy mniej niż obecnie.

Jeśli pod naciskiem krytykanctwa i kształtowania opinii przez nie znających problemu aktywistów portali społecznościowych, Lasy Państwowe zrezygnują z ochrony żubra, to będziemy wspominań, że kiedyś było dobrze. Bez troski o żubry jakakolwiek choroba zakaźna,  pasożyt czy zatrucia będą zbierały żniwo. Może najwyższy czas, aby zacząć zwracać uwagę na to, kogo słuchamy i czy ktoś kto wypowiada się na jakiś temat na pewno wie o czym mówi, a najważniejsze czy coś zrobił, aby żubry chronić.

I na koniec, ostatnio pani M.Górska z GP interesuje się bardzo mocno moją osobą i chyba to ona przypisuje mi miano „minister od żubrów” czy opisuje moje „imperium”. Po 30 latach pracy naukowej, popularyzatorskiej jak i aktywnemu udziałowi w czynnej ochronie żubrów trudno się dziwić, że wiem bardzo dużo i mam wiele osiągnięć na swoim koncie. A skoro jestem ekspertem w dziedzinie żubra to trudno się dziwić, że biorę udział w pracy różnego rodzaju gremiów doradczych. Jestem współautorem Strategii ochrony żubra w Polsce, wielu podręczników dotyczących hodowli, genetyki, ochrony, prowadzenia populacji żubrów. Między innymi, wspólnie z wieloma innymi ekspertami, naszą zasługą jest wzrost liczby stad w Polsce i Europie, wzrost zasięgu występowania żubrów. Moją zasługą jest sprowadzenie do polskich stad cennych genetycznie zwierząt z zagranicy. Moją zasługą jest inspirowanie kontaktów, organizacja konferencji międzynarodowych skupiających „żubrologów” z całej Europy. Moją zasługą jest wspieranie zagranicznych hodowców w tworzeniu nowych hodowli (tej holenderskiej w Kraansvlak również). Moją zasługą jest inicjowanie, a potem koordynowanie merytoryczne dużych projektów skupiających wiele jednostek Lasów Państwowych, Białowieski Park Narodowy i SGGW. Zatem jeśli wiem co robić i robię to dobrze, mam sukcesy to dlaczego nagle „ojcem” tych sukcesów ma się stać GP? Z mojej perspektywy wygląda to jak próba deprecjonowania mojej osoby, zręcznie odwracająca uwagę od zbiórek funduszy na cele statutowe fundacji, w praktyce nie mające żadnego przełożenia na dobrostan żubrów. Ochrona populacji żubra to dbanie o jej zdrowie i niestety eliminacja jest konieczna. Trzeba wiedzieć, że decyzje o eliminacji nie są nigdy proste, ale trzeba je podejmować, i tutaj stawiane w tak złym świetle moje „zootechniczne” podejście, pomaga w trzeźwiej ocenie sytuacji i eksperckim doradztwie w tym zakresie. Czy należy ratować każdego żubra – czy tego bez strawionego chorobą napletka również, czy tego bez zębów niezbędnych do przeżuwania również, czy ślepego również?

Jak ma zatem wyglądać ochrona żubra jeśli to co przynosi pozytywne postępy nie spotyka się z akceptacją. Można mówić „trzeba zmienić” – ja pytam się jak? Krytykować, że jest źle bardzo łatwo, ale wskazać co trzeba zrobić to jakoś od lat nie jest możliwe. Co prawda od czasu do czasu pojawia się pomysł, że żubry powinny być wsiedlane na teren poligonów – pytanie na które i dlaczego jeszcze tego nie zrealizowano. Czy slogan, że żubr to zwierzę polne a nie leśne – i co z tego wynika? Czy rolnicy mają się zajmować żubrem? Te pomysły są inspirowane przez eksperta GP, leśnika zresztą (choć w artykule GW przedstawicielka GP wyklucza leśników z grona dobrych opiekunów żubrów), eksperta który w 2013 roku doradził ministrowi, aby nie zgodził się na eliminację chorych na gruźlicę zwierząt, które musiały kilka lat cierpieć i były potencjalnym źródłem zakażenia dla ludzi i innych gatunków zwierząt.

 

Autor: prof. dr hab. Wanda Olech – specjalista z zakresu ochrony żubra

Lidia Sternik-Stempkowska|12.04.2024

OGŁOSZENIE

W związku z realizacją projektu ” Co kupować aby chronić bioróżnorodność – wsparcie edukacji w kierunku kształtowania proekologicznych postaw konsumenckich” poszukujemy eksperta, który zrecenzuje wszystkie materiały edukacyjne  przygotowywane w ramach projektu. Formularz ofertowy wraz z opisem przedmiotu zamówienia a także niezbędnymi załącznikami – do pobrania Formularz-zapytania ofertowego_ekspert recenzja całości Podpisane dokumenty należy przesłać w terminie... Czytaj dalej
SMŻ-EBFS|13.03.2024

RESTYTUCJA ŻUBRA – sukces nie tylko leśników

Zapraszamy do lektury: Las Polski – nr 1/2024 1-15 stycznia • Dwutygodnik leśników i przyjaciół lasu Małgorzata Kołodziejczyk O początkach restytucji żubra, rozwoju populacji i aktualnych problemach z nią związanych debatowali we wrześniu 2023 roku w Borku k. Bochni uczestnicy 20. Międzynarodowej Konferencji Naukowej pod hasłem „100 lat restytucji żubra”, którą zorganizowało Stowarzyszenie Miłośników Żubrów,Czytaj dalej

Zobacz wszystkie aktualności